W najnowszym wywiadzie przeprowadzonym przez redaktora Telewizji Biznesowej, Marka Klapę, Marcin Klucznik, starszy doradca w zespole gospodarki światowej Polskiego Instytutu Ekonomicznego, analizuje czerwcowe dane makroekonomiczne opublikowane przez GUS i przedstawia prognozy dla polskiej gospodarki. Oto, czego się dowiedzieliśmy:
Jakie dane makroekonomiczne za czerwiec okazały się najbardziej zaskakujące?
Marcin Klucznik oznajmił, iż “jeśli chodzi o czerwcowe dane GUS, to większość odczytów zaskoczyła w dół w sferze realnej. Mowa tu o danych pokazujących, ile faktycznie zostało wyprodukowane w polskiej gospodarkę. W górę zaskoczyła natomiast sfera nominalna – czyli inflacja i wynagrodzenia. Nie było to jednak bardzo duże zaskoczenie”.
O czym świadczą najnowsze dane dotyczące produkcji przemysłowej?
Marcin Klucznik stwierdził, że “niewiele się zmieniło. Sama produkcja przemysłowa lekko spadła rok do roku, co głównie wiąże się z górnictwem. Przetwórstwo przemysłowe natomiast wzrosło o 0,4%. Ogólnie rzecz biorąc od około 1,5 roku polski przemysł, a zwłaszcza przetwórstwo, tkwi w stagnacji”.
Wszystko dlatego, że polski przemysł czeka obecnie na ożywienie w światowej gospodarce – za nim ruszy eksport i moce eksportowe. Polska jest bowiem dosyć mocno umiędzynarodowiona gospodarczo, impuls z zagranicy jest zatem konieczny.
Czy w obszarze produkcji budowlano-montażowej widać ożywienie?
Marcin Klucznik podkreślił, że “w obszarze produkcji budowlano-montażowej mamy trochę zróżnicowania. W czerwcu w ujęciu rocznym rosła produkcja budowlano-montażowa jeśli chodzi o budynki i roboty specjalistyczne, natomiast inżynieria cywilna spadała. Ogółem mieliśmy zaś do czynienia z lekkim wzrostem”.
Aktualnie w tym obszarze mamy zatem lekkie ożywienie oraz kontynuację inwestycji mieszkaniowych, dołek z okresu najwyższych stóp procentowych już minął. Inaczej wygląda jednak sytuacja w obszarze inżynierii cywilnej, gdzie cały czas czekamy na efekty makroekonomiczne uruchomienia Krajowego Planu Odbudowy do polskiej gospodarki.
Co do zasady, już niebawem powinniśmy zobaczyć duże wzrosty inwestycji, a dynamika powinna odbić w drugim półroczu (zwłaszcza w czwartym kwartale) i w przyszłym roku.
Czy czerwcowe dane o sprzedaży detalicznej stanowią powód do zmartwień?
Marcin Klucznik przyznał, że czerwiec rzeczywiście był słabszy, jeśli chodzi o sprzedaż detaliczną. Cały drugi kwartał był jednak lepszy od pierwszego, co stanowi sygnał, że czerwiec mógł po prostu być wypadkiem przy pracy, a nie symptomem fundamentalnego pogorszenia.
Należy również pamiętać, że w czerwcu negatywnie zaskoczyła wyłącznie sprzedaż detaliczna towarów. Sprzedaż detaliczna usług jest zaś publikowana z dużym opóźnieniem i z ostatniej publikacji Głównego Urzędu Statystycznego wiemy, że w kwietniu odnotowała ona duży wzrost.
Warto także zwrócić uwagę, że w poprzednich kwartałach mieliśmy przesunięcia z towarów do usług, co oznacza, iż w tych danych o sprzedaży detalicznej nie widzimy obecnie całości konsumpcji – naszą gospodarkę w ostatnich kwartałach w górę ciągnęły bowiem nie towary, tylko usługi.
Jak w czerwcu kształtował się wzrost wynagrodzeń?
Marcin Klucznik poinformował, że “wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw zatrudniających powyżej dziewięciu osób wzrosły w czerwcu o 9% rok do roku. Było to zaskoczenie w górę, lecz trzeba wiedzieć, że stanowi ono skutek jednorazowych wzrostów w górnictwie, gdzie wynagrodzenia wzrosły o ponad 20% ze względu na premie”.
Nie zmienia to faktu, że fundamentalnie mamy cały czas do czynienia z solidnym wzrostem wynagrodzeń, który jest dobrym symptomem konsumpcji, a zarazem dowodzi, że polski rynek pracy w zakresie zdolności do generowania podwyżek jeszcze się nie wyczerpał.
Należy przy tym jednak mieć świadomość, że mediana wynagrodzeń w Polsce jest o około 20% niższa od średniej krajowej. Przeciętne wynagrodzenie w naszym kraju jest bowiem zawyżane przez osoby zarabiające bardzo dużo. Z drugiej strony wzrost wynagrodzeń napędzają również podwyżki pensji minimalnej.
Dlaczego stopa bezrobocia w czerwcu wzrosła?
Marcin Klucznik oświadczył, że odczyt stopy bezrobocia oraz liczby osób zarejestrowanych w urzędach pracy w czerwcu był bardzo nietypowy. Mieliśmy tutaj bowiem do czynienia z wyraźnymi wzrostami, podczas gdy wcześniej, co do zasady odczyty te w czerwcu spadały.
Najprawdopodobniej wiąże się to jednak z regulacjami dotyczącymi państwowych urzędów pracy. Od 1 czerwca weszła bowiem w życie reforma ułatwiająca rejestrowanie się bezrobotnym. Zwiększono również zachęty i przejrzystość dawania zasiłku bezrobotnym.
Można zatem zakładać, że doszło do ujawnienia osób, które już wcześniej były bezrobotne, ale się nie rejestrowały ze względu na utrudnienia administracyjne. teraz liczba bezrobotnych się zatem urealniła.
Czy jesteśmy coraz bliżej wejścia w cel inflacyjny?
Marcin Klucznik ocenił, iż “ciężko sobie wyobrazić, abyśmy w lipcu nie wpadli w okolice celu inflacyjnego. Wszystko dlatego, że w lipcu zeszłego roku weszły zmiany w cennikach energii, co doprowadziło do wzrostu inflacji miesiąc do miesiąca o 1,4 punktu procentowego. Teraz w lipcu takiej podwyżki nie było”.
Mamy zatem do czynienia z efektem bazy, który poskutkuje tym, że w lipcu wskaźnik CPI spadnie w ujęciu rocznym w okolice celu NBP.
Czy mamy przestrzeń do kolejnych obniżek stóp procentowych?
Marcin Klucznik jest zdania, że “mamy jeszcze przestrzeń przynajmniej na jedną obniżkę stóp procentowych, o czym mówiła już relatywnie duża liczba członków Rady Polityki Pieniężnej. Rynek pracy zaczyna się już stabilizować, wzrost PKB jest solidny, w okolicach naszego potencjału gospodarczego, a luka popytowa jest lekko ujemna”.
Ponadto, w lipcowej projekcji Narodowego Banku Polskiego, inflacja w ostatnim kwartale tej projekcji spadła poniżej celu NBP, wynoszącego 2,5%, co jest bardzo silnym argumentem za dalszymi obniżkami stóp procentowych.





